Poranek na dwa serca
Poranek mglisty,
skroplony rosą.
Przebiegliśmy
przez brzask
– boso.
Było w nas
wiele radości szczenięcej.
Mniej więcej
tyle - ile kropel porannych
na skórze.
Ty, jak zawsze staranny,
przy śmiechu mojego wtórze,
każdą osuszyłeś ust ręcznikiem.
Myślałam, że z rozkoszy zniknę
jak kropelki
pod dotykiem słonecznych promieni.
Ocienił
mnie parasol wielki
twoich ramion.
Nie czekając
otuliłam się chwilą.
Słuchałam jak serca biją
i nie wiedziałam, które głośniej.
Jedno jest pewne – oba radośnie.
Komentarze (31)
Oby jak najwięcej takich chwil.
Pozdrowionka :)
ważne, by biły jednym rytmem :)
Urzekł mnie Twój "Poranek na dwa serca"-takie lubię:)
Cudowny wiersz :subtelny,pełen wrażliwości i ciepła.
Oby zawsze Ci takie poranki, były eliksirem , na
życiowe ranki. Ładna radość o poranku.
Przebiegliśmy
przez brzask
– boso.
Cudowna metafora :))))))
Etiuda na dwa serca o wschodzie słońca gdy atmosfera
gorąca.
lekki i radosny ,dobry jest na troski. pozdrawiam:)
Nic dodać i nic ująć mhmmmmm wiersz jak te kropelki
rosy ...Pozdrawiam bardzo serdecznie:)
Boso o brzasku pobiegać, o tak :) (myślnik między
"mniej więcej" zbędny, a nawet błędny)
Świeżutki jak poranek, Dorotko. Zaśpiewała mi się, ta
piosenka - jak dobrze wstać skoro świt... Wiesz kto ją
śpiewał? To z okresu odległego dla Ciebie, ale może
znasz. Pozdrawiam.
Ciesz się miłością droga Dorota, gdy serce bije z
wielką ochotą. Pozdrowionka.
wiersz ładny, przepełniony uczuciem...miły w
odbiorze...piękny opisałaś poranek
zakochanych...pozdrawiam
To jest to..to jest miłość :)..Aż miło czytać.. M.
masz swój styl pisania...zawsze płynnie, pomimo
wiersza zapisanego nieregularnie...