Poranek na wsi
Wychodzę sobie za próg boso
letni poranek, w miarę chłodny
trawa się jeszcze perli rosą
w mgłach się unosi zapach miodny
Ścieżką wśród klombów spaceruję
wiatr się jak dawniej ze mną droczy
ciągle mi drogę zastępuje
rozwiewa włosy bez warkoczy
Wsłuchuję się w wioskowe granie
wilga zawodzi na czereśni
muczenie krów, kogutów pianie
czy mi się aby czar ten nie śni?
To znana mi sprzed lat muzyka
jakże tęskniłam nieraz za tym
całą słodyczą w serce wnika
ten świat, co wciąż jest moim światem
Komentarze (1)
Kocham wieś.Pamiętam te bose
poranki.Pięknie.Pozdrawiam.