O poranku
Za oknem jeszcze mgła
Wystygniętych nadziei
Sny jeszcze układają się do poduszki
Za to jawa zaściela swe łoże niewygodne -
Jeszcze nie do końca wyciągnięta
Wysuwa swój cień zza szarej płachty.
Oczy Twe lekko przymknięte,
Jakby bezsilnie broniąc się
Przed rzeczywistością....
Powiedz, dlaczego, dlaczego nie chcesz
Otworzyć swej duszy na nowy dar Boga?
Czyżby do tej chęci przestała
Wystarczać Ci moja osoba?...
Już chyba nie wystarczy, prawda? ;(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.