O poranku
...budując na grząskim gruncie...
złociste promyczki
małe słoneczne odłamy
odbijając się od mej białej zasłonki
budzą mnie każdego ranka
budzą wszystkie istnienie
tak mnie to boli
ogarnia mnie lęk
ogarnia mnie dziwne osłabienie
lecz i Ty wróciłaś
olśniewasz świat nieprzytomnością
spojrzenia
olśniewasz drżeniem warg
teraz słabość pragnienia we mnie
daleko me serce wybiega za ciało
autor
***teardrop***
Dodano: 2007-10-20 12:03:29
Ten wiersz przeczytano 680 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.