Poranne igraszki
W Twoje oczy się odważę
zawstydzona, spojrzeć rankiem
z pąsowymi policzkami
przyznam,żeś wspaniałym jest kochankiem.
I podejdę do okiennic
odgarniając rolet lice,
obraz piękny wydobędę
niech Cię bosko on zachwyca.
Świt już błogi,świt już kroczy
Ty przeiągasz się w pościeli
i namiętnie zerkasz w oczy
niech by ogień znowu wzniecić.
W śpiewie ptaków gdzieś we dworze
dosłyszałam Twoje serce,
biło niczym dzwon na wieży
już wyciągasz do mnie ręce.
W tym porannym ubarwieniu,
jakże jesteś apetyczny
ja pąsowa dama naga
poddam się grom erotycznym.
W jedwab włosów palce wpleciesz,
będziesz muskał moje skronie
i w słodyczy mego ciała
Twe oblicze znów zatonie.
Będziesz składał pocałunki,
co jak ogień drażnią skórę
i do siebie wnet przyciągniesz
uwięziona...nie wyfrunę.
Będę bawić się...unikać,
by Twa żądza rosła jeszcze,
Ty się będziesz niecierpliwić,
by miłości żagle zwolnić wreszcie.
Ja pąsowa dama naga
znowu żądzom Twym ulegnę
z jedwabnymi warkoczami
w bramy raju cicho wbięgnę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.