Poranne Zachody
Można tratwą z pienistych chmur,deptać
pustynne oazy suszy.
Można pływać bez skrzydeł na dnie
zardzewiałych radości.
Można szczypać wklęsłości nieba,palcami
zaoranymi słodkim płaczem.
Można lizać neurony przeszłości,
Zabetonowane w steropianie mrowiska.
Można uciszyć głupotę wiatru,
Kwitnąca porywami wulkanu.
I ból myśli ścierpi wiele możności,
Lecz czy warto podnosić opadnięte
wzniesienia?
autor
riki
Dodano: 2007-01-05 23:53:14
Ten wiersz przeczytano 859 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.