W porannym mroku
Nim pierwszy poblask, przez chmury się
przebije,
i pierwszy promyk, chłodny poranek
ogrzeje,
a pierwszy płatek swym zimnem ziemie
okryje
lub kropla deszczu pierwszą kałuże
rozleje,
a wiatr, swym szalem, w jesiennej aurze
skapany,
strąci nikczemnie drżące liście
tańczące,
rozwieje się , smugami chłodu poranek
smagany,
odsłoni obrazy, z nowym świtem
wschodzące.
I gdy otworzysz , powieki snem okryte,
błędnym woalem marzeń sennych owiane,
przypomnisz sobie fantazji pejzaże
rozmyte,
lecz znikające, niczym leśne opary
skrawkiem słońca ogrzane.
Stąpając cicho, po mrocznym brzasku,
lekkością poranka utkanym,
Myśląc o słowach gdzieś w zapomnieniu
– w otchłani przeszłości usłanych,
Szukając myśli, by związać wspomnienia
– zakątkom pamięci wyrwanym,
Przypomnisz sobie miłe przeżycia – w
cudownych momentach spełnianych.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.