Porcherie
Tytuł dzisiejszego wiersza mily przywołał to wspomnienie
Praktyki studenckie z uśmiechem
wspominam.
Historia z Kamieńca na myśl dziś mi
przyszła,
w niej ja i najlepsza kumpelka – Halina,
na wózku (po szynach) pchałyśmy
chlewmistrza.
Ten karmę zadawał kwiczącym świniakom,
wiaderkiem napełniał koryta wytrwale,
a kiedy odmierzył już porcję jednaką,
odwracał się do nas mówiąc – aller,
aller!
Dzięki tej komendzie, mogło przyjść do
głowy,
że to co robimy to trud niewolniczy,
lecz mimo niemiłych wrażeń zapachowych,
czułyśmy wyraźny powiew zagranicy.
Komentarze (50)
a dzisiaj nie ma kto zbierać szparagów, o tempora!
pozdrawiam :)
Z kolei Twój wiersz (jak zawsze fajny) ma tytuł,
którego z niczym nie kojarzę.
Świetny... Praca na zachodzie, swego czasu, to było
prawie, jak wyróżnienie i mało kto tego dostępował.
Pozdrawiam serdecznie :)
:) Był światowcem. Miłego wieczoru mily:)
Czyżby chlewmistrz był Francuzem? ;)
Pozdrawiam :)