poród w t/ł/oku
zadzwoniłeś dziś do mnie
może było odwrotnie
coś się we mnie ruszyło
stałam wtedy przy oknie
serce nagle zaczęło
tańczyć swoje oberki
siódme poty mi biją
w popłoch wpadłam tak wielki
nagle czas przestał istnieć
coś się we mnie skurczyło
a za chwilę poczułam
znowu rodzi się miłość
akuszerki nie było
żeby pomóc dziecinie
i ciekawe co dalej
noworodek wywinie
czy przybierze na wadze
czy nabierze rozumu
czy zostawi mnie kiedyś
zgubi się pośród tłumu
a na razie go tulę
i rozpieszczam niemądrze
dam mu to co najlepsze
może jeszcze coś zdążę
Komentarze (8)
Dla wyjaśnienia...moje "dziecko ",to kiełkujące
uczucie.Dzięki za komentarze,jak się okazuje ,każdy
wyczytuje z wiersza co chce...i dobrze:
Halino ....przedstawiasz narodziny zycia...postrzegany
oczami matki..i jego dalsze poczynania...na które nie
mamy juz zadnego wpływu...pozdrawiam......
Kiedyś też tak stałam przy oknie . Ładnie i
romantycznie . Pozdrawiam
Najgorsze jest jak się chce dzieci według książek
wychowywać.Zatracamy wtedy swoje "ja" i nie mamy nic
wartościowego do przekazania.... +
Wiersz jest swietny ...ten porod w toku (...moze nie
uwierzysz ale my w szpitalu dla zartow tak
nazywalismy ... "porod w tloku ".) Super porowniania ,
napisane po mistrzowsku !
:)))
bardzo pomysłowa wizja ciąży:)brawo!pozdrawiam+
Narodziny - cud nowego życia: dla matki tkliwość, ojcu
- powód do upicia...
Piękne porównanie "akuszerka rodzącej się miłości".
Ujęłaś mnie tym niemiłosiernie.