Portret Anioła
Dla Panny która zaciekawiła mnie swą osobowością...
Miałem wrażenie, jakby oniemienia,
W głębi duszy przecierałem oczy ze
zdumienia,
Patrzyłem na dziewczynę, która się
przemienia,
Tuż to , przed mymi oczyma, widziałem
Anioła,
Widziałem skrzydła, ze smukłych ramion
wychodzące,
O pięknych białych piórach,
Dumnie się wznoszące,
Ich trzepot, niesłyszalny był dla
innych,
I wtedy zrozumiałem, ja jestem z tych
winnych,
Którzy śmielej spojrzeli na niebiańską
istotę,
I wtedy w nadziei, zrozumiałem prędko,
Trzeba Ją opisać, lecz nie będzie lekko,
Patrząc ,rozmyślając o niej,
O Jej spojrzeniu, tak wiele mówiącym,
O Jej głosie, kojenie niosącym,
Ja sam wpatrzony prosto w Jej oczęta,
W głębi się zastanawiam,
Z czegoś jest poczęta?
Jej usta, tak piękne czerwone,
Jako słońce na, wieczorowym niebie,
Jej policzki, jakoby w gwiazdach
zanurzone,
Tak blisko, położone siebie,
Te powieki, przymykające oczy,
I te rzęsy, co jako wachlarze,
Chcą mnie zauroczyć,
I ten uśmiech, niebiański, uroczy,
Ja nie wiem, jakimi ścieżkami,
Będę musiał kroczyć,
Żeby choć na chwilę,ów Anioł,
Dał się zauroczyć...
Żeby, dała szansę, mi człekowi małemu,
Któremu nie zależy, już na niczym innym,
Tylko by do Boga, nie wrócić samemu,
Bo niby dlaczego, ja mam być tym winnym?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.