Porzucona
Cisza jak płatki róż,
Aksamitną dłonią koi moje myśli.
Noc jak srebrny nóż,
Ostrzem rani moje serce.
Przez okno Księżyc zagląda,
Lecz nie osuszy mych łez.
I gwiazdy pięknie migocą,
Lecz nie zasnę już.
Słowa w korytarzu myśli się tłuką,
Ten uporczywy szept „nie wrócę
tu”.
Ból jak statek tonący w morzu mych wylanych
łez.
Zatracam się w głębinach przeszłości,
Lecz nic nie zmienię już.
Za ścianą słyszę kieliszków dźwięk.
Rozkoszną muzykę budzącą zmysły.
I oczami konającej miłości widzę…
Ich uśmiechy, pocałunków motyli dotyk,
Blask jego oczu, jej zalotne spojrzenie.
Dłonie błądzące po nagich ciałach.
Mała wojna namiętności,
Pragnienia niezaspokojone.
Nic już nie zmienię.
Moja miłość umarła o świcie,
Kiedy Słońce promieniem osuszyło łzę.
Nie będę już płakać, dziękuję że byłeś.
Że pokazałeś tęczę uczuć i siłę drzemiącą
we mnie.
I wiem, że każdy koniec,
Nowy początek przynosi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.