Posiadam zacne pochodzenie
Posiadam zacne pochodzenie,
Ojciec robotnik, także matka.
Ta para dała mi istnienie,
Rzecz jasna bez żadnego świadka.
Solidne geny przemycili,
Resztę zbierałem sam latami.
Nie marnowałem ani chwili,
Pół życia tkwiłem za kratkami.
Wyszedłem dzięki aktom łaski
Partie zmieniały się, co roku.
Zbierali chętnych, i oklaski,
Już nie szkodziłem belką w oku.
Nawet uznali za swojego,
Nawet zrobili kombatantem.
Ujrzeli we mnie coś dobrego,
Choć ciągle byłem dyletantem.
W końcu zostałem nawet posłem,
Cztery kadencje wytrzymałem.
I tak się z tym klimatem zrosłem,
Że już od życia nic nie chciałem.
Spłodziłem syna, oraz córkę,
Rzecz jasna bez żadnego świadka.
Oni nie mają tak pod górkę,
Jak ojciec mój, i moja matka.
Komentarze (5)
Świetny,poprawnie ułożony z lekką nutką
refleksji.Oczywiście +++++
Szczere i prawdziwe,takie jest życie.
Niby pochwała życia, a coś tam zgrzyta. Fajne :)
Bardzo ciekawa refleksja.Pozdrawiam:)
Przeżyłeś wiele, bardzo Ci współczuję. Piękny Twój
wiersz, przeczytałam z zachwytem i z ciekawością.
Pozdrawiam mile.