Posiadłem Cię
Znów w swych myślach Cię posiadłem,
rozpaloną i namiętną,
i jak wygłodniały jadłem
Twą kobiecość, tak mi chętną.
W Twych objęciach zatopiony,
drżący cały do omdlenia,
wulkanicznie rozbudzony,
wsłuchiwałem się w westchnienia,
których potok niczym lawa
spływał po Twym nagim ciele,
abym mógł swój wzrok napawać
i Cię pieścić coraz śmielej!
Zanurzyłem usta w róży,
co rozkwitła tuż przede mną,
dłonią z płatków chcąc wywróżyć
chwilkę wieczną i przyjemną.
Nektar Twój spijając boski,
delektując się Twym drżeniem,
podniecony, lecz beztroski,
byłem Twoim nasyceniem.
Tak skąpana w namiętności,
cała w potu złotym blasku,
oddawałaś się miłości,
wijąc się jak wąż po piasku.
Wreszcie wpełzłaś na mnie słodko,
zawładnęłaś pożądaniem
i poczułem gdzieś od środka
ziemi całej dygotanie.
W dzikim tego tańca szale,
gdy żywioły nas stargały,
było nam już tak wspaniale,
że niebiosa oniemiały...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.