Poślubna Gwiazda
tego kiedyś mi braknie...
byś czułym pieściła mnie słowem.
łakniesz...
abyś - w czerni
– tliła
jasnym pasmem kredy.
by – krew – płynęła w żyłach,
a – w klatce piersiowej
serce – biło...
- dla Ciebie...
okruchy lodowe.
zaśnij! - spokojnie zaśnij...
nic nie mogę zrobić,
bym goręcej wymawiał Twe Imię
na puste gesty
nie umiem się zdobyć.
razem z twoją "miłością"...
moja gwiazda – zgaśnie.
każde - sobie - zostanie...
i z piętnem... - przeminę.
1983 r.
Komentarze (25)
Nureczko! - jest przykry... - zwłaszaczadla mnie
przykry, ale - nie zwyklem oszukiwac samego siebe. To
byla moja poslubna uświadamiana rzeczywistośc. jedyną
szansą na zachowanie resztk czloweczeństwa - ale
szansąnie na sukces, pieniądze , powodzenie - szansą
na resztkę czlowieczeństwa było zachowanie tej
uświadomianej prawdy sytuacyjnej wformie zapisu -
jednie dla siebie - i na ewentualną niewiadoma
przyszlość. Zludzeń większych - mimo pieszczot- zludzn
codo zachowan i uczuć mojej zony - niee mialem.
słusznośc mojego prześwadczenia potwierdzila swoim
calym przyzlym życiem.
:)
Szczery do bólu i równie piękny, co tęskny...
Pozdrawiam :)
To takie osobiste, odrobinę inne od poprzednich,
bardziej enigmatyczne. Ale jak zwykle bogaty warsztat.
Pozdrawiam:)
Wymowny, smutny wiersz, więcej nic nie dodam...
Pozdrawiam Wiktorze.
Rzeczywiście smutkiem napełnia wiersz, zwłaszcza gdy:
"każde - sobie - zostanie". Czasem to lepsze niż
trawnie przy sobie z obojętnością serca.
Pozdrawiam ciepło :)
Rodzinne i ciekawe :)
Tak Grażynko(budleja) - posłuchalem z usmiechem: ach!
- kiedyś!... - wszystko bylo jasne. Komary ww mojej
oklicy - wyginęły. jaskólki - też.
Pozdro:)
Wiktorze, ja napisałam ogólnie. Do głowy przyszły mi
czasy młodości moich rodziców. Często ludzie byli
nakłaniani do małżeństw z powodu ciąży mimo, że nie
rokowali.
Twojej historii nie znam i nie mnie to oceniać.
Mily! nie tak. Przymuś małżenstwa nie wynikal w żaden
sposob z naszej wzajemnej relacji: w momencie slubu -
nie było żadnego dziecka, zadnej cięzarności. - to byl
naprawdę barzo silny przymuc. co do alimentow - iles
lat póxniej - przy pozwie rowodowym - Z"ona:wnisla o
swiadczenie w wysokości 20 zł, bo zrzec się nie można.
oczywiście - przez wszystkie lata- nie stwarzając dl
siebie zadnej presji - swiadczenia byly regulowane
stosownie do okoliczności. - dziecko w drodze - to
zaden powód- jako bezwzględnie zmuszający do
małżeństwa.
Pozdro:)
wikuś, zamiast komentarza pozwolisz,że wkleję Ci Irka
Dudka, jakoś skojarzył mi się Twój wiersz z piosenką,
pozdrawiam :)
https://www.youtube.com/watch?v=oCUY0JsTKRA
Teraz inne czasy. Kobietę, której się pyknęło przez
przypadek dziecko nie trzeba już poślubiać. Płaci się
alimenty i jakoś to jest. Dawniej były inne
obyczaje...
Ne mam pretensji Mily. Tak to jest, ze konsekwencje
się ponosi: "przymus" związku małzeńskiego... - a
póżnie - przerazony chciałem wiać, ale dziecko juz
było... - w drodze. dziecka nie mogłem pozostawic na
pastwę losu. - To tak wyglądało - pokrótce i tylko z
mojej strony.
Z tzw. byłą - mamy bardzo pomocne kontakty:)
Pozdrówki:)
Nasze wybory zawsze niosą ze sobą konsekwencje.
Niekiedy druzgocące na całe życie...
Pozdrawiam Wiktorze.
W gruncie rzeczy Mariuszu - poruszam jej pozorowaną -
pozytywną emocjonalność i swoje rozsterki - zeby nie
powiedzieć - problemy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Anno! - miło czytać takie jak Twój komentarze, ale...
p czy nie przesada? - Ja przynajmniej tego wierszanie
lubię:przekanalem się po tym wierszu, ze nie z kazdym
- nawet zakładając istnienie dbrej woli - nie z kazdym
na szczerości mozna zbudować trwały związek. -
Przeczuwlem to. - czasami czasu trzeba, zeby z
nienajbardziej obiecującego początku - wyrosło coś
wartościowego. Niektore osoby - wolą jednak budować
związki na udawaniu i pozorach.
Pozdrawiam serdecznie:)