Poszukam jej piękna
Pokochać jesień...
Pastelowe astry dopełniają lata
przygięte jabłonie owocem brzemienne
poranki zamglone już podszyte chłodem
jesienną nostalgią zamieszkały we mnie
i słońcu do nieba trochę za wysoko
ustało przybladło coraz więcej cienia
a myśl kiedy ciepła i światła za mało
prognozą pogody stan ducha odmienia
obłoki obrosłe w nadąsane chmury
leniwie i ciężko zawisły nad ziemią
łzą w oku się kręci niedosyt błękitu
gdy złoszczą się deszczem lub straszną
ulewą
a wiatr to nie wietrzyk przyjazny
swawolny
gdy muskał zalotnie nie szczędząc
rozkoszy
spoważniał zapomniał że kiedyś był miły
przenika po dreszcze gdy się rozpanoszy
i jak tu nie tęsknić nie wpaść w
melancholię
gdy plucha do serca bezkarnie się wkrada
zalegnie wilgocią do samiutkiej wiosny
kiedy za oknami wciąż pada i pada
a na progu jesień z bukietem chryzantem
podarty parasol schlapane kalosze
uśmiecha się lekko i szepcze do ucha
kolorem tych kwiatów me piękno roznoszę
Komentarze (10)
Pieknie, ach :)
Ślicznie,
pozdrawiam
;)
Dziekuję pięknie za podobanie :)
Och, jak ładnie :)
a ja tylko słoneczną, złocista kocham:)
Zajrzałam tu zwabiona przez nick autorki i nie
zawiodłam się. Bardzo ładny, nastrojowy wiersz.
Pozdrawiam :)
"i słońcu do nieba trochę za wysoko" ależ wspaniałe
metafory :-) bardzo piękny wiersz, a te chryzantemy na
końcu... urzekające :-)
jesień jest piękna, choć potrafi zniechęcić, ładnie to
wszystko ujęłaś w swym wierszu, pozdrawiam
Bardzo ładnie zobrazowane zmiany, związane z
nadejściem jesieni. Świetnie się czyta, jedynie to
"me" w ostatnim wersie brzmi msz niezbyt fajnie.
Może zastąpić przez "dziś" lub inaczej? Mam
nadzieję, że nie uraziłam autorki. Dobrej nocy.
Tez lubisz jesien? Znowu chryzantemy...