W poszukiwaniu Boga…
Nocą kiedy łąki kwieciem umajone,
a niebo nad głową całe wysrebrzone,
to czuję obecność i tę bliskość Boga,
bo w sercu jest spokój i cisza tak
błoga.
Gdy na góry szczycie, siedzę na
kamieniu,
spoglądam w zadumie zastygły w
zdumieniu,
widzę wielkość Boga i marność
człowieka,
jak kruche jest życie i jak czas ucieka.
A w lesie, gdzie rządzi odwieczna
natura,
i niebo zasłania zielona drzew chmura,
to w serce się wkrada jakaś cisza wroga
sącząc jad do ucha zagłusza głos Boga…
Komentarze (9)
wiersz świetnie się czyta ...Czy da się zagłuszyć Boga
chyba nie tędy droga ... ja Go nie szukam On mnie
znajdzie ....
Bardzo ładnyz wiarą wierasz:) Pozdrawiam sedecznie:)
Podoba mi się wiersz. Każdy wierzący chyba musi czasem
zmierzyć się z tym jadem sączącym się do ucha.
Pozdrawiam :)
To walka przeciwności jak w katechizmie,
patrzę w jedną stronę, druga siedzi w cynizmie.
Pozdrawiam M.N.
Ładny wiersz, też w nocy mi bliżej do Niego, rozmawiam
z Nim przed snem
najczęściej.
Pozdrawiam serdecznie :)
Nie wkradnie się w duszę trwoga,
kiedy w sercu ma się Boga!
Pozdrawiam!
Pięknie z wiarą ukłony za ten wiersz, pozdrawiam:)
Bardzo piękny, refleksyjny wiersz. W tle otaczający
świat, przyroda, łąki, góry, las i zagłuszony w nim
głos Boga. Ja w takim momencie w ogóle go nie słyszę,
tylko za wszystko gorąco dziękuję. A on za chwilę
podpowiada mi jak mam układać sobie życie. Pozdrawiam.
Miłego, radosnego dnia...
Refleksja z jesienną nutą przemijania..Pozdrawiam
cieplutko..