Potęga ignorancji
Złoty korek księżyca
wyciągam z brodzika nieba.
I nagle nie wiem –
czy moja rzeczywistość
wypływa na tamtą stronę,
czy stamtąd napływa inny Wszechświat.
Zagięte struny przestrzeni
na tysiące możliwych sposobów
próbują kształtować
moją ułomną wyobraźnię.
Leżę pod rozgwieżdżonym niebem
i płaczę.
Bo nigdy nie zrozumiem
ile to jest
dziesięć do pięćsetnej potęgi.
autor
Anulka
Dodano: 2013-05-17 10:55:03
Ten wiersz przeczytano 1002 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (9)
W pierwszych 2 wersach łapie czytelnika, wciąga i nie
puszcza do końca. Dobry wiersz :)
Bo nigdy nie zrozumiem
ile to jest
dziesięć do pięćsetnej potęgi.
Nie ma się czym załamywać, przecież to tylko jedynka i
pięćset zer. Miłego dnia.
Nieskończoność to potężne słowo, a ja tak odbieram
świat.
No tu już trzeba tęgiej głowy aby
policzył...pomysłowo:)))
wezmę trochę wolnego i policzę
pomoc człowiekowi moim nakazem
Pozdrawiam serdecznie
Piękne rozmyślania metafizyczne i działa na wyobraźnię
Twój wiersz.Pozdrawiam:)
Podoba mi się wiersz,już nie płacz, ja też z
plusikiem.
Pomysłowo. To prawie nieskończoność jest.Nie płacz
już. + Pozdrawiam.