Potem...
To co było! Nic winy nie zmyło.... Już się skończyło! Lecz jednak przeżyło....
Zdrada
Cieszy oko jak jedwab:
delikatna i powabna.
Taka jestem...
Wina
Przelewa się przez ręce
Jak woda...Ciężka i nieuchwytna.
Taka byłam...
Kara
Ciężka jak kowadło i niewinna jak pióro.
Spadnie z nieba jak ciepły,wiosenny
deszcz.
Przykuje do świata,wciagnie jak porywczy
nurt.
Tak....O tak...
Czas
Szybko i nagle posadzi przed Sąd.
Weźmie za fraki,posadzi na drewnianym
krześle.
Zdezorientowaną weźmie w krzyżowy ogień.
Zbałamuci...
A potem....
Potem wszystko wypłynie....
Popłynie po marmurowej posadzce...
Me ciało zrzucą w dół.
Przez Świat,aż do Piekieł.
Tak gdzie trafiają samobójcy życia...
A potem powstanę,bo taka jest wola Boga... Dla Ani [*] i dla mnie samej...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.