Potrzeba
Patrząc na niebo, tak szare
przypomina mi się wczoraj.
Ból, nieufność, niezgoda.
Zastanawiam się nad sensem
i wciąż nie znajduję rozwiązania.
Jak dobrze było, gdy
najprostsze kompozycje problemów
tłumaczyła Mama.
Gdy kłopoty nie stwarzały łez,
a miłość dręczącej zazdrości,
gdy "dziękuje" mówiło się z czystej
wdzięczności.
Tak tęsknię za dniami rozkosznej zabawy,
a tak jak potrafiłam dorosnąć, to nie umiem
zmaleć.
Tak ciężko żyć, a łatwo narzekać.
Czy umiem coś zmienić, powrócić,
zaniechać.
Chciałabym się zmienić, ale chcieć nie
skutkuje.
A ktoś mi kiedyś mówił, że nie wystarczy
powiedzieć i umieć.
Szkoda, że rzadko słucha się z głębi
serca.
Teraz co innego przemawia, do czarnego
wnętrza.
Komentarze (1)
Fajny wiersz, tylko jaka jest jego płęta? Bo tytuł
rozumie...