POWOLI UMIERAM, NA WIEKI UMILKNĘ.
Niczym skazaniec przy ścianie stoję,
Myślę i myślę, nie mogę zapomnieć,
Na uszach słuchawki, smutne melodie,
Padam na ziemię, nie mogę się
podnieść...
I na kolanach tak trwam w bezruchu,
Nigdzie nie widać otuchy podmuchów,
Krążą wciąż myśli przy jednej jedynej,
Powoli umieram, na wieki umilknę.
Do serca mi wpadł przeklęty okruszek,
Wszczepił tam miłość, i ukradł duszę,
Wracając na zewnątrz wyrwał mi siłę,
Na odporności zaś zostawił rysę.
Dość miałem tego, z kolan powstałem,
Krzyknąłem do Niego, że się poddaję,
I chciałem zawrzeć umowę zwyczajną,
Zabrał nadzieję, krzywdę mi dając.
A chciałem tylko garść chwil
szczęśliwych,
Ja nie prosiłem o nowe krzywdy,
Mówiłem, że życie za chwilę te oddam,
Cierpienie więc zaczynam od nowa.
Komentarze (3)
smutny wiersz, ładnie napisany:)
miłość jest też cierpieniem Da siłę aby trwać Dobrze
napisany wiersz Lekkie pióro Na tak!
Jesteś odmieńcem, zazwyczaj nawet okruch miłości
zaszczepiony w sercu daje siłę herosa.