Powrót
Powraca niezmieniona
I z tym samym rozmachem
Solą obsypuje rany
A w oczy sypie piachem
Powraca taka sama
Jak kiedyś, jak dawniej
Przynosząc uzdrowicielską
Potężną swą magię
Powraca tak jak odeszła
Jest wciąż taka jak była
Rujnując mnie od wnętrza
Wodzi słowem po mych żyłach
Powraca jako trucizna
Jako mistrz, cud dla swego ucznia
Wstrząsa duszą, ciałem, krwią
Niosąc inną wizję jutra
Powraca jak kiedyś
Widowisko na teatru życia arenie
Światło zabijające nocy więzienie
Niezwykłym swoistym jest objawieniem
Komentarze (2)
Wiersz ma formę ciekawej zagadki.Niestety nie potrafię
jej rozszyfrować.Pomyślałam o śmierci,ale druga
zwrotka mi do tego nie pasuje.A może pójść śladami
autora i poprostu nie wiedzieć.Ostateczna myśl to
ta,że powroty są przeróżne..są
trucizną..widowiskiem..itd.
Czyżby to miłość była: potężna a zarazem trująca? Ech,
tu można odczytać wiele znaczeń. Ciekawy wiersz.