Powrót
Spomiędzy skarpetek
przemieszanych z sukienką
wysmarowaną pastą do zębów
i obficie skropionej J’adore
wystają kolorowe foldery
i szklany wazonik
niezbędnie konieczny
i pasujący jak ulał
na ulicach Hurghady
nieprzystający nijak
do żadnej z szesnastu półek
milcząco czekających w domu
Nikt się ich nie pytał
czy chcą słonia z onyksu
obrazek z meczetem
śniegową kulę
czy makatkę w chińskie smoki
Zastygłe w bezruchu
ożywają po moim powrocie
Przepychają się w skargach
na zalaną szufladę
niestarte kurze
bolące obicie forniru
Podstawiają grzbiety książek
do głaskania
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.