POWRÓT
Powoli leczę rany.
Zbieram nadziei okruchy.
Przyszłość - los nie zbadany.
Mąż dodaje otuchy.
Dostrzegam płatki śniegu…
Odczuwam wielkość chłodu…
Czas, który stanął w biegu
znowu ruszył do przodu.
Jego dotyk na skórze
na ręce wyciągniętej
powoli… zmienia w kałuże
wszystko, co zamarznięte...
Komentarze (5)
Witaj Aniu,
Tak pięknie i niebanalnie. Pozdrawiam serdecznie i
ślicznie dziękuję, że do mnie wpadasz:)
miłe powroty należą do rzadkości
Różnorakie są powroty - na jedne ludzie czekają,
na inne brak ochoty.
Tu - w klimacie smutnym, mam nadzieję, że będzie
krótki, potem znowu dobry czas, czego zapewne życzy
Peelce każdy z nas.
Przejmujący! :)
Aniu + pozdrawiam serdecznie.