powrót do domu
między chmurami a niczym
jest taka przestrzeń
łudząca dojżalsze
owoce pustyni
omylne myśli
wprowadzane w błędy
stopniowo przemawiają
cichszym szeptem
o wielkiej plamie nad wzgórzem
nazywanej dawniej
zaćmionym księżycem
tu bezwładnie
dzielące się wciąż zegary
kradną bezkarnie
miłość nienawiścią
jak oceany pochłaniające
niewinność oddechu
lewitującego między ciałem a łyżką
pytanie o dzień następny
nie jutro właśnie się zdarza
tak wieczne świata powroty
zamyka dziś jeden klucz wykuty
z żelaza
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.