powroty
Tej - o oczach jak ósmy cud.
I tak już za każdym razem, gdy będę
przejeżdżał Aleją pamiętania, obok Twego
domu.
Za każdym razem ujrzę Ciebie,
stojącą w podwórzu z nie naszym dzieckiem
na ręku.
Stojącą ze smakiem w ustach i pustką
wypełniającą łono...
po mnie.
Uniesiesz wtedy wolną dłoń w tragikomicznym
geście ni to groźby, ni powitania.
Patrząc na mnie i nie widząc,
Skinieniem powiek dasz sygnał
upiorom wspomnień,
by mnie dopadły i skatowały tak,
by jak najmniej życia pozostało we mnie i
tym samym, mnie w Tobie.
I jeśli po raz ostatni charcząc, o haust
powietrza zaskomlę...
Ty każesz im za drgającą krtań chwycić i
dusić...
I nie od razu zabić, lecz dręczyć długo bez
nadziei na koniec.
I tak za każdym razem, gdy będę jechał obok
Twego domu,
A ja ciebie kochałem Miła,
i sam byłem skory umierać za Ciebie...
po tysiąckroć.
...jest wiele innych dróg,
Komentarze (7)
Świetny.
Piękny wiersz o miłości.
Pozdrawiam serdecznie :)
Przepięknie i wzruszająco.
Miłości nie można zapomnieć...
Pozdrawiam serdecznie :)
nietyzinkowo o miłości o której nie można zapomnieć.
Ciekawie o niezapomnianym związku.
Miłego dnia:)
Przepiękny wiersz.
Bolesny, jak to co było, i nie ma.
I nie wiem dlaczego.
I tak mi z Warszawą też trochę.
I z Nią.
Życie czasami przynosi niezwykle niezapomniane chwile
zarówno dobre jak i złe... Pozdrawiam serdecznie +++