Pożegnanie
Pierwszy listopada, Świętych
wspominanie.
Chwila dobra na to, by być pożegnaniem.
Lecz aura przewrotna, wstrzymała
rozstanie.
I ten dzień znaczący, tak się
rozochocił,
że udając lato, w głowie nam zamącił.
Drugi listopada, dzień modlitw za Dusze,
co w czyśćcu – nie w piekła otchłani
- cierpią swe katusze.
Wraz z jesienną słotą, nastrój smutku
wraca.
Z każdą chwilą łzawą nadzieję nam
skraca.
Na nic chęć powrotu do myśli gorących.
Nie ma słów, obietnic z ust ni rąk
milczących.
Jak w snu zimowego łagodne wchodzenie,
przyjmę pożegnanie, oswoję milczenie…
Milczącym
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.