Pożegnanie...
Tak się na nasze spotkanie cieszyłam
Tylko tym jednym dniem żyłam
Marzyłam
by znaleźć się w Twoich ramionach
Tak mocno do Ciebie przytulona
Jednak Ty się nie zjawiłeś...
Telefonów nie odbierałeś
Na SMSy nie odpisywałeś
Myślałam, że może wyjechałeś...?
Twoja matka dzwoni po trzech dniach
Smutnym głosem, cała we łzach:
"On miał wyapdek, nie żyje"
Kolejna łza...makijaż zmyje
Nie żyje?! przecież to niemożliwe
To muszą być kłamstwa obrzydliwe
Boże! Czemu skazałeś mnie
na wieczną tęsknotę?
Nie ma już Ciebie na tym świecie
Pozostały tylko stare śmiecie
Ja i Ty w miłości bez jutra
Nastała ciężka dla nas chwila
Jedno nasze piękne uczucie
Bóg podzielił na dwie drogi
Chciałam odłożyć pożegnanie
W nadziei, że zostanie
Na pogrzebie trumna zamknięta
Nie takiego będę Cię pamiętać
Zimnego, bladego z kamienną twarzą
Tylko uśmiechniętego, o jakim wszyscy
marzą
Teraz żegnaj kochanie
Ja na tym świecie zostane
Ty pójdziesz swoją drogą
Ja będę kroczyć swoją - wrogą
Łza co szczęscie przypomniała
Dawne czasy wspominała
Płynie na pożegnanie Ciebie
Wraz z nią odpłyniesz Ty... na zawsze...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.