Pożegnanie z Nałogiem
- może nie powinenem tyle pić ? A może nie powinienem tyle oddychać...
Historia rodzi się głęboko wewnątrz
człowieka
Dojrzewa, pęcznieje i młotkiem w głowie
sieka
Codzienna troska i szara rutyna ci ubywa
Gonisz jednak własny cień, który boki
zrywa
Przez palce uciekają tobie 24 godziny
Nie dadzą się zmyć głupie ryfy, stresowe
brudy
Kto za dużo pyta, dostaje za dużo
odpowiedzi
Gorsza jednak niewiedza i plotki od
sąsiedzi
Alkoholu, wszędzie mi zawsze
towarzyszyłeś
Obudzałeś we mnie instynkt snajpera
Wszystkie problemy jednym ruchem
zmywałeś
W głowie ciągle grała mi twoja orkiestra
Butelkowi kumple szybko się znajdują
A gadka owszem, jakoś bardziej się klei
Co nas łączyło, to zamiłowanie do
browara
A teraz cię widzę już tylko jako komara
Teraz pękła nić wszelkiego porozumienia
Gram już teraz w wyższej lidze bycia
Ale wcale nie szukam na siłę starcia
Nie mamy sobie już nic do powiedzenia
Oczywiście nie wszystko idzie jak po
maśle
Ba, świat stał się nawet bardziej surowy
(!)
Jako, że nie stępiam już swoje myśli i
emocje
Adoptowałem życie, plując na syf barowy.
Komentarze (2)
''Adoptowałem życie, plując na syf barowy''-pamietaj
trzymam Cię za słowo.
przemawia do mnie i skądś znam temat, plus dla Ciebie