Pożegnanie z synem
Co za czasy! Dziś to jest radości
przyczyna
I tej błogości w sercu, jak w największe
święto,
To znaleźć restaurację – jedną
niezamkniętą,
I wyjeżdżającego godnie podjąć syna.
Befsztyk został podlany zacną butlą
wina,
Co rozgrzało nam duszę – rozłąką
zziębniętą.
Tylko kelnerzy w maskach, jak smutne
memento
Mrożą nastrój, lecz furda! A stół się
ugina.
Było prawie normalnie. I świece na
stole,
I muzyka, co cicha, rozmowom nie
szkodzi,
I jakaś parka w kącie: dobrze znane
role:
Ona patrzy mu w oczy, a jemu wzrok
schodzi
Na dekolt...
_ _ _ _ _ _ Radość wielka. Sam nie wiem,
czy w pole
Wywiedzeniem tych durniów tak się cieszyć
godzi.
Komentarze (20)
No cóż Bartku żyjemy w czasach jakich żyjemy.
ileż o nich ciekawych filmów kiedyś powstanie,
być może lepszym życiem cieszyć się znów będziemy,
jednak na razie można o tym tylko pomarzyć.
Samo życie. Bardzo fajny wiersz
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego dnia :)
Mimo, że optymistyczny to i tak jakoś dziwnie smutno
się robi na taką rzeczywistość, z którą trudno się
pogodzić...
Pozdrawiam serdecznie :)
...'pożegnanie' to słowo jakoś razi; żegnamy się na
zawsze...
może 'na do widzenia synku' lub 'na kolejne
spotkanie'...
pozdrawiam:))
dobry wiersz,
święta w tym roku będą nieco inne
ale jakoś je musimy przeżyć,
nie mamy wyboru,
miłego dnia:)
Witaj, Jastrzębiu :-)
Wiersz, jak zawsze, świetny. A czy się godzi? Hehe,
chyba tak ;-)
I szczerzę Ci "zazdraszczam", bo nie wiem nawet, czy
swojego syna zobaczę chociaż na święta... Ufam, że
przyjedzie na te kilka dni zza granicy...
Pozdrawiam serdecznie :-)