Pożegnanie o zachodzie
Ten wiersz dedykuje tym,co musieli się rozstać z kimś,kogo bardzo kochali.Choćby tylko na chwilę...
I znów zachodzie śmiejesz się mi w twarz
natrętnie ranisz co boli zawzięcie
podrażniasz me oczy już całkiem
spuchniete
kłujesz swym pięknem w obolałe serce
lecz jesteś dla mnie wiernym
przyjacielem
miłym towarzyszem samotnej podróży
Twe piękno da na chwile zaponieć o
wszystkim
w twym cieple latwiej sie lzy wysuszy
Ty zas drogo kręta przyjaciółko
Jesteś jak matka co ma czułe dłonie
przytulisz czule,lekko ukołyszesz
dasz w sen zapaść na twym ciepłym łonie
Ty wiesz że tam zostało wszytsko co
kocham
to że to rozstanie bylo zbyt zawcześnie
dajesz mi wiec jeszcze jedną małą
chwilke
bym mógł ją zobaczyć choćby jeszcze we
śnie
Jeszcze tu ją mogą dotknąć,moge
pocałować
dać upust uczuciu i dać wszystko z
siebie
wziąc miłoś dać czułoć poddac się
pieszczotą
bo ty mnie pragniesz kochanie,a ja pragnę
ciebie
lecz nagle wszystko znowu się rozpływa
nikną znów twe oczy,usta,dłonie
przebudzony dostrzegam nadchodzącą jawę
bo zachodu już nie ma i drogi też
koniec...
Ten wiersz został spisany na komórce,kiedy jechałem w ciasnym busie z Koszyc do Krakowa.Wracałem od dziewczyny ;-)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.