pozorne bezpieczeństwo
przez przejście bezpieczeństwa
przechodzi tłum ludzi
przeznaczony do znisczenia
zaprzepaszczenia
dotykając białych pasów
każdy umiera
bardzo powoli
tak, że nie czuć
że coś boli
umiera na alkoholizm
i nerwicę
ja to widzę
cicho krzyczę
nie czując stóp
podążam
za tym korowodem nóg
stawiam jedną za drugą
bo tak trzeba
nie liczy sie ból
i nic poza marszem
proste, straszne
celem zawsze jest
tramwajowa pętla
co nam nogi pęta
wybieramy niewłaściwy tor
Bóg nie wie czemu, tylko czort
już przed nami
dalsza droga
kolejne przejścia
bezpieczne nieszczęścia
Komentarze (1)
smutny i pesymistyczny wiersz ale głowa do góry takie
już jest życie przemijamy i nic na to nie da się
poradzić