POZWÓLCIE DZIATKOM... NIKT NIE...
Wydarzenie autentyczne z dnia 23 września 2001 w kościele pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej w Mysłowicach-Brzęczkowicach.
Msza była trochę inna niż zwykle
Nasz proboszcz grzecznie gościa
przedstawił
„To jest ksiądz Roman, on ważną
misję
Prowadzi w czarnym kraju, w
Malawi”
Już zatem wiemy skąd w nawach zdjęcia
Wszystkie z kapłanem na pierwszym planie
A przy ołtarzu z bratem na rękach
Dziewczynka mała. Już się kazanie
Miało rozpocząć lecz swym zwyczajem
Zapłakał chłopczyk, ksiądz się oburzył
Rzekł do panienki „to dziecko małe
Uspokój, by nie płakało dłużej”
Ta śpiesznie tuli swojego brata
Takim wezwaniem trochę speszona
Lecz kiedy dzieciak znowu zapłakał
On krzyknął głośno „Wyjdź z nim z
Kościoła!”
Słów tych dokładnie już nie przytoczę
Dziewczynka szybko wyszła z kościoła
Do dziś pamiętam łez pełne oczy
„POZWÓLCIE DZIATKOM...” NIKT
NIE ZAWOŁAŁ...!
Niechaj mi powie, niech mnie przekona
Ktoś, bo sam nie wiem, co o tym myśleć
Dziewczynka owa...? czy ten
misjonarz...?
Kto z nich ważniejszą miał spełnić
misję?
Zaznaczam, daleko mi do postawy antyklerykalnej, wprost przeciwnie, uważam że każdy jest tylko człowiekiem, mniej lub bardziej błądzącym. W życiu moim spotkałem wielu Księży u których powołanie i człowieczeństwo emanowało równą mocą. W szczególności chciałem wspomnieć w tym miejscu Księdza Damiana G. – chyba najwspanialszego jakiego znałem. Szkoda, że przeniesiono go do innej parafii.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.