pragnienie
bo chciała tak bardzo
odnaleźć to światło
wypłakiwała się
fontannami piasku
nie pragnęła jego
tylko jednej rzeczy
drzwi miłości bez klamki
spróchniały w jej dłoniach
nie pytała o nic
bo znała odpowiedź
padał deszcz i tylko
pluszak widział jej łzy
metalową rurą
łamała swe kości
ze śmiechem na ustach
bo ból był jej częścią
za szkłem niedomówień
milczały jej oczy
choć serce krzyczało
-cisza wieczna bez dna
pukała do drzwi
zastała już trupa
miłości z żyletką
na łóżku gdzie wtedy
też było tak samo
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.