Pragnienie
Szukam sznura, on mnie wybawi.
Pytam i słyszę milczenie,
Już nikt nie odpowiada!
Krztuszę się słowem.
Płaczę krwawymi łzami,
Chcę spuścić nisko głowę.
Niech usta sinieją,
Niech z ciała zniknie napięcie,
Niech gardłem wyskoczy serce.
Spójrz mi w oczy przed tą chwilą,
Nie lituj się, nie szlochaj,
Trwaj w milczeniu...
autor
MarcinKozak
Dodano: 2012-05-31 16:05:58
Ten wiersz przeczytano 525 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
Czyżby nowy przedstawiciel turpistów?
Sznur nigdy dla nikogo nie jest wybawieniem. To tylko
potrzeba chwili, czasem nieodwracalna decyzja. Wiersz
dobry ale wizja śmierci przeraża. Mam nadzieję że to
tylko fikcja literacka. Pozdrawiam