Pragnienie przeszłości
Pod parasolem stoisz niewinnie
Myślami skacząc po całym świecie
Ja wciąż tkwię bezczynnie
Moknąc w burzowym lecie
Krople spływają po mych licach
Włosy oczy zasłaniają
skąd sie wzięłaś w tych okolicach
Serce i dusza konają
Bo nie mam odwagi uwierzyć
Bym sprostać Tobie mógł
by to co było odświeżyć
I szczęścia pociągnąć pług
Przeklinam oczy me złudne
Które anielskość dopisują Ci wciąż
Przez tyle lat to nie jest nudne
Choć teraz stoi przy Tobie mąż
Ciekawe co by było teraz
Gdybym potrafił o Ciebie dbać
Gdybym umiał za Ciebie umierać
I szczęście wiadrami Ci lać
Wszystko to już skończone
Nawet patrzeć na Twój majestat boli
Odwrócę sie założę zmyśloną koronę
By w smutku wrócić do swej niedoli
Kocham Cię stale i kochać będę
Mimo iż to co mieliśmy zmarnowałem
Do wspomnień gdy zechcę to wejdę
i udam że Cię przy sobie zatrzymałem
Komentarze (1)
Zmarnowałeś miłość,ale wspomnień nie zabierze
nikt,nawet czas ich nie zatarł.Wiersz pełen
smutku,dobrze oddaje nastrój.++