prawda
kiedyś szukałem prawdy
nazywałem czarne zielonym
stołki to były fotele
a pałace to marne chaty
żaby polowały na bociany
narcyze kwitły na niebiesko
i niebo miało kolor różowy
każdego dnia odkrywałem jakąś prawdę
nie byłem szczęsliwy
wszystko było trudne i zawiłe
jednak ciągłe poznawanie sprawiało
radość
i dawało ogromną satysfakcję
byłem pewien moich odkryć
mocno wierzyłem w ich prawdziwość
z czasem jednak nauczono mnie
że czarne jest czarne
i że to koty łapią myszy a nie odwrotnie
teraz znam właściwą prawdę
potrafię prawidłowo nazywać
uświadomili mnie że mężczyzna to popęd
a kobieta-piersi i otwór między nogami
teraz wszystko wiem
znam upragnioną prawdę
i nie jestem szczęśliwy
choć wszystko jest tak proste
nie odczuwam radości
brak mi satysfakcji z tego że jestem
świadomym obywatelem tego globu
niczego nie jestem pewien
i uśmiecham sie tylko czasami
gdy otworzę oczy
i widzę łąki zasłane błękitnymi
kaczeńcami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.