Prawda
Otchłań myśli moich…
Zapisanych w skoroszycie marzeń,
Już pełny od pogardy dla ludu…
Jak okazać słabość mą?
Która siły odbiera jak marne
zmęczenie…
Jak powiedzieć prawdę?
Nie dam rady… boję się!
Boję się ludu złego, nieprzewidzianego,
Boję się matki i ojca swego,
Chodź przystanek mam w nich wielki.
Rzucę wszystko, księgę marną
Rzucę to, co chleb mi daje…
Odejdę tam gdzie mnie chcą,
Odejdę tam, gdzie prawdę powiem.
Odejdę…
Wiem, że nie ucieknę,
Od problemów pogardy,
Wiem, że to nie rozwiązanie.
Wszystko to przystankiem będzie,
Chwilową ucieczką.
Prawda i tak wypłynie,
Jak oliwa…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.