Prawda czy Złudzenie
Prawda Nocy:
Rozpuszczony lok rubieży smętnie przepływa
pomiędzy żywymi
Jak niespełnione marzenie rozkoszy
skrytych kochanków
W głębi niewyjaśnionego płynie orędzie
mrocznych myśli
Wplątany w oblicze strachu opadam coraz
niżej w ciemny obłęd
Odmęt krwawej wiary z wulgarnym impetem
włamują się we mnie...
Drętwe ciało - takie samotne, bez tchu,
bez iskry
Otoczone niegasnącymi świecami
zapomnienia
Schody, którymi podążam prowadzą w głąb -
Lecz gdzie dokładnie?
Patrzę na dłonie spowite chłodnym
poczuciem końca...
Złudzenie dnia:
Zbudzony porannym zapachen słońca obmywam
twarz wiatrem
Delikatny powiew hojności natury rozsyła
znamię nowego życia
Unoszony dźwiękiem skrzydeł polnej bestii
wiruję w smaku poznania
Na nowo odkrywam dzień pijąc z niego
nektar przyjemności...
Wokół mnie tańczą liście wszystkich
prastarych radując me serce
Jakże piękny jest świat odrodzony w tych
samych oczach
Obraz mroku rzuconego przez elfa przywodzi
na myśl boski raj
Tak niezwykły, jak niebiański piedestał
nieśmiertelnego
Rozpoznany we wnętrzu rozanielonego
człowieka...
Sen Zmarłego:
W ręku dzierżę sztylet, jakby w
rytuale...
Przerażony patrzę na łoże mej
słabości...
Przywołany cień zmasakrowanych
motyli...
Oddech niewidzialnej śmierci z ust
moich...
Wytatuowany krwią na rękach
człowieka...
Upadam na me kolana w spełnionej
męce...
Klątwa nocy padła na śmiertelnego...
Zaś zdjęta została z krwi demona...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.