preludium samotności
znów nowy dzień za oknem stoi
jak paralityk światła się boi
nadzieja próżnią przyobleczona
opuszcza swoje zmęczone ramiona
tylko samotność ręce zaciera
z wielkim rwetesem szlaki przeciera
wnika do serca w swym animuszu
i nie pozwala nikomu się ruszyć
wrogowie ciszy zewsząd krzyczą
z twym stanem duszy się nie liczą
że musisz zrobić że coś powinnaś
gdy twoja aura jest niewinna
trudno jest spojrzeć w nową przestrzeń
naprzeciw wiatrom wyjść nieznanym
gdy tylko portem bezpiecznym jest sen
jedynym władcą przyjacielem panem
Komentarze (3)
Uściski
Wiersz nawet zaczął mi się podobać ale te anioły w
ostatniej zwrotce, pozbyłabym się ich. Pierwsze trzy
zwrotki oddają stan ducha.
tylko samotny tak naprawdę
moze odpowiedziec na pytanie
czym jest samotnośc