PROCES
PROCES
wręczyłaś mi kiedyś pismo sądowe
rzuciłaś lekko, że to z braku miłości
spojrzałem tylko na te oczy brązowe
faktycznie, zero w nich było czułości
zgodziłem się, bo argumentów mało
by prosić Cię byś została
choć dla mnie miedzy nami było tak samo
jak wtedy gdy mnie poznałaś
i miesiąc później, mówiąc przysięgę
nie ślubną, lecz rozwodową
wróciło wszystko, jak strzał amora
gdy weszłaś na salę sądową
myśli mi zaczęły krążyć jak kosmos
nasza młodość, tatuaże, blond włosy
podróże, plany i cała ta wolność
gdy wydawałaś rozkoszy odgłosy
dość wspomnień...
gdy sędzia spytał obojętnym tonem
czy miedzy nami na pewno koniec
ostatni raz spojrzałem na żonę
- wszystkie lata unieważnione
Komentarze (8)
a czy ona ...
tama wody nie zatrzyma ona zawsze ujście znajdzie ...
a czo to była prawdziwa miłość bo ona nigdy nie gaśnie
.... tego ognia nie chciała podtrzymać więc ona
pierwsza zgaśnie ...
Wszystko dzieje się po coś, a ten kto nie uczy się na
błędach, ten z głupotą bierze śluby... ps. super się
czyta
wiersz dobrze się czyta - treść niesamowicie wciąga i
cały czas, aż do puenty miałam nadzieję na lepsze
zakończenie... pomyślniejszy finał. eh życie.
Wiersz fajnie napisany, chociaż scena smutna
Smutne, ale często jedyne wyjscie. Pozdrawiam.
unieważnione lata- to jednak przykre
Od milosci do rozwodu jeden krok, nie zawsze wygrywa w
sadzie ten kto zrobi go pierwszy....