Prometeusz w okowach przyszłości
Już nie chcę wracać znów do snu!
Boję się zasypiać sama w nocy...!
Ja nie chcę tych mąk przeżywać znów!
I nie potrzebuję Prochów, lecz pomocy!
Czy nie widzisz, jak ma dusza znów ze zmorą
walczy?
Czy nie czujesz, że życie co noc ze mnie
uchodzi?
Ja wiem - sama koszmarów z przyszłości nie
zwalczę,
A mogę tylko do Księżyca o pomoc
zawodzić...
Zostawiliście mnie samą, a tymczasem co
noc
Dręczy mnie coś, czego nikt nie zrozumie
Bo jest nas niewielu, co dostają z proc
Snu kamykami przyszłości. My giniemy w
tłumie.
Ludzie, którzy mogą pomóc światu...
Ludzie w strojach z wiktoriańskiej
epoki...
Ludzie z naręczami białych kwiatów...
Ludzie z przyszłości... Ja się ich boję...
Słyszę ich kroki...
Znowu oddziela się dusza od ciała,
Znowu umieram na rękach Przyszłości.
Znowu obudzę się śpiaca, ale cała.
Obolałe ciało... Prometej przyszłości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.