Promyk słońca
Zewsząd otoczony w zatrważających
ciemnościach,
Na zasmuconą twarz pada podłużny promyk
słońca,
Staje się mym kruchym i delikatnym
natchnieniem,
Z przeszłości ulotnym, kolorowym
wspomnieniem,
Utrzymuje mnie ostatkiem blasku w
pewności,
Iż nigdy, przenigdy nie utonę w
ciemności,
I choćbym przypłacić miał za postanowienie
życiem!
Ułożę się do snu wraz z zasypiającym
księżycem.
Lecz oto zwiastun radości, swym śpiewem
serce wzruszył,
Poranną wonią kwiatów pancerz ciemności
rozkruszył,
Rozruszał obolałe od płaczu posklejane
powieki,
Na twarzy zagościły od dawna zapomniane
wypieki,
Uśmiech przekroił od smutku poskręcaną
twarzyczkę,
Promieniejące usta przypominają czerwoną
różyczkę,
Wydawać by się mogło, że wszystko powróciło
do dawnego biegu,
Lecz promyk słońca został zakopany pod
zaspą śniegu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.