Promyki nadziei
Niech no tylko zakwitną żonkile,
Słońce życie na Ziemi odrodzi,
Wtedy znikną frustracje i spliny
A my znów poczujemy się młodzi.
Już nie będzie nas nękać zwątpienie
I metryka tak ciążyć na karku.
Krew wzburzona piosenką słowika
Zaprowadzi nas sama do parku.
Tam pod mostem, przy starym pałacu
W wodzie kąpią się złote promienie
A na ławce cierpliwie wciąż czeka
Cicha miłość spowita wspomnieniem.
Znów zobaczę w twych oczach iskierki
I ten czuły uśmieszek na twarzy.
To, co zimę musiało przeczekać,
Niewątpliwie się wiosną wydarzy.
Splin to nastrój przygnębienia i
melancholii
Komentarze (22)
"To, co zimę musiało przeczekać,
Niewątpliwie się wiosną wydarzy" masz rację, że
żonkile, potrafią serce obudzić :-) piękna melodyka
wiersza :-)
Witam. Wiersz bardzo miły w odbiorze, czyta się z
przyjemnością. Pozdrawiam.
Bardzo ładnie napisałaś Basiu, ciepło i przyjemnie
dziś u Ciebie. Dziękuję za tak miły poranek :)
uśmieszek wrócił dziękuję...
Ładny bardzo pozytywny wiersz mający w sobie tyle
promienności i ciepła.
Co to jest splin ?
Wiosną budzi się życie i radość. Ładny wiersz nadzieją
pisany. Pozdrawiam :)
Wiersz wyjątkowo trafił w moje jesienne smuteczki.
Mógłby być śmiało odpowiedzią na mój zamieszczony
poniżej. Pozdrawiam.