Prosba do wiatru.
Rozzuchwalil sie od rana,
rozkolysal senne drzewa,
roztanczony i frywolny
gwizdze, swiszczy i cos spiewa.
I juz widze, jak rozkosznie
rwie ostatnie jablka w sadzie
i sie wcale nie przejmuje,
ze byc moze to jest kradziez.
Jakby dosyc mu nie bylo,
rzuca wkolo kasztanami,
rozsierdzony gdzies przysiada,
chowa sie za przykopami.
Wiec nie latwo jest jesieni
z tym urwisem ruszyc w tany,
a on wciaz zadowolony,
rozchelstany, rozesmiany.
Tylko oszczedz prosze mily
mojej brzozki zloto liczne,
bo juz potem nie potrafi
szumiec mi basniowo, slicznie...
Komentarze (1)
Piękny pogodny wiersz ,milo sie czyta w jesienny
wieczór...
Kocham brzozy ,one dla mnie też szumia bajkowo i
ślicznie...