Prostratio
Co rozumem, pilnością i cnota stanęło
Gdy było tak dobrze..
Nagle pękło, Jak domek z kart runęło
Pojawił się problem
Uległem, Poległem, nie wiem jak to
nazwać
Czuje ból, na nic tyle pracy
Choć byłem gotów, gotów do starcia
Jak mogłem?! Tak głupim czynem tak wiele
stracić
Byłem silny, pewny wygranej
Dumny z siebie, wznosiłem się nad
obłokami
Chwila nieuwagi zburzyła harmonię, zasiała
zamęt
Nie chciałem zranić, słowo przepraszam
teraz będzie na nic
Znów zadałem ranę
Znów czuję się winny
Spraw, aby to się już nie powtórzyło
Panie
Dorosły? A jednak dziecinny! Nie! ja pragnę
być inny!
Tyle wytrzymałem, teraz w deszczu moknę
Jestem zły na siebie, w głębi duszy tonę
Wiedziałem, Byłem pewien, że nie zmoknę
Chce na nowo rozpocząć bitwę! To jeszcze
nie koniec!
Przegrałem jedną bitwę
Spojrzałem na policzki, łzy spłynęły na
nie
Teraz wiem przegrałem! Znów uległem, lecz
nie zniknę
Czas odbudować z gruzów cos, co sam
zburzyłem
A zburzyłem... Zaufanie!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.