Prosty song głodnej kobiety
Wiem dziś na pewno dlaczego kobieta,
Weszła w rym stały z wyrazem –
dieta,
Otóż na diecie przebywam od zawsze,
Efekty katuszy nie chcą być
trwalsze…
Gram w jojo z własnym tłuszczykiem,
Chełpię przed sobą grama zanikiem!
I z centymetrem biegam w kieszeni,
A nóż mój obwodzik dziś się
odmieni…
Ach! Gdyby choć raz nie być na diecie,
Zanurzyć ząbki w wielkim kotlecie,
Masłem pociągnąć chleb prosto z pieca,
I patrzeć potem jak puchnie kieca,
Od brzuszka , bioder i ud pulchniutkich,
Rzucić w kąt spisy śniadań
skromniutkich!
Ach! Jak ja pragnę najeść się wreszcie
,
Wypuścić głód tkwiący w areszcie,
Dać tysiąc całusków ciepłej golonce,
Szepnąć słów parę wonnej mielonce,
Przytulić do serca samotne pączki,
Zajadać na obiad z cukru zajączki…
To nowa jakość damskiego życia,
Musisz się stać tycia , tycia , tycia !
I ciągle ze starań nic nie wychodzi,
Choć dobrowolnie się człowiek
głodzi…
Szczęśliwa bo dietę nową skończyłaś,
Znowu usłyszysz – chyba przytyłaś,
Mój mąż powiada:„Ty nie
przytyjesz!
To cud nad Odrą , że w ogóle
żyjesz…”
Dlaczego żyjemy w kulcie chudości?
Dlaczego nad ciało wynoszę kości?
Ja chcę wrócić do czasów Rubensa,
I szarpać na sztuki kawały mięsa!
Prosty to song głodnej kobiety,
I prosty to skutek kolejnej
diety…
:-)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.