Proszę Pana!
A co Pan powie,
jeśli Panu odpowiem,
że wcale tak nie jest?
Że serce mocniej nie bije,
że świat jak co dzień piękny,
że mój rumiany policzek to czysty
przypadek..
Stwierdzi Pan, że to blef?
Że tak wcale nie jest?
A może właśnie mi o to chodzi?
I z kwiatem we włosach,
w rozwianej sukience
hulać, hulać ile sił w nogach.
Ach tak? Pan właśnie to kocha?
te oczy o więcej proszące,
ten uśmiech się nie kończący,
te zwiewne ruchy, nawet gdy pada.
Ale zaraz, czy to ja?
Pan ideał tutaj stworzył.
Grzeczny, miły i posłuszny.
Słodki, cichy, wesolutki.
A ja z rozmachem, z siłą żyje!
A ja tak życie uwielbiam!
Nad życie, proszę Pana!
I każdym dotykiem je łapie.
O, widzi Pan-
całe kieszenie życiem wypełnione?
Ale, ale.. Co pan robi!?
Pan moje życie zabiera,
a swoim sie dzieli.
Odpowiada Pan, że dobrze?
Że teraz żyć musimy razem?
I, że teraz lepiej będzie?
A ten rumieniec?
A nie.. on to tylko przez przypadek..
Komentarze (3)
radośnie i poważnie. Trochę zabawa przez łzy..? i za
ks. Twardowskim: "Czy wiesz, że łzy się śmieją, kiedy
są za duże"... Pozdrawiam.
Niby tak lekko,niepowaznie,a jednak udalo ci sie za
pomoca takiego tonu osiagnac cos przeciwnego:)):
Twój wiersz to taka forma monologu z figlarną nutką a
o poważnych sprawach ( jak tu można niepoważnie o
miłości ) . Podoba mi sie właśnie ta " inność "
Twojego wiersza.