Proza-oni
To jest dla mnie trudne.
Zaczęłam pisać prozą, to co mi w głowie
gra.
Bo tego stanu nie da się ubrać w wiersz.
Wiedzą nieliczni, gdzie znaleźć sedno
sprawy.
To jest dla mnie trudne, bardzo,
męczące.
Rozmowy z bliskimi są zbawiennym nektarem
dla duszy i kolejnej nocy.
Piszę z nimi o każdej porze, słucham
szelestu ich skrzydeł w każdej
sekundzie.
Rozmawiam za dnia nawet werbalnie. Czasami
tylko spojrzenie wystarczy aby zrozumieć
lub przekazać komunikat.
Jestem dla nich z wzajemnością.
Nasze podobieństwo myśli, dojrzałości i
etykiety jest odwrócone o sto osiemdziesiąt
stopni od bliskości naszego wieku.
To trudne, trudne dla mnie.
Byłoby o wiele ładniej jakbym była tak samo
pusta i denna jak... no właśnie. Tu jest
sedno problemu. Kazusu mojej odwiecznej
troski.
Mojego pierwszego przyjaciela, anioła,
Brata, poznałam w szkole podstawowej.
Nasze rozmowy były inne. Na poziomie
mlecznych obłoków.
Przez następne lata przybyło mi
doświadczeń.
Krzywd ze strony...
oraz cudownych chwil spędzonych w objęciach
przeznaczonych, odpowiedzialnych ludzi,
dobrych ludzi, którym ja pomagałam w jakiś
sposób, także oni wspierali mnie.
Tak powinna wyglądać interakcja między
nawet nie kochankami ale zwykłymi ludźmi,
mieszkającymi po sąsiedzku, bez chamstwa,
bez obraźliwych zwrotów, bez zawiści.
Kiedyś ktoś stwierdził, że jestem inna.
Zdziwiłam się, że tak długo trwało to
zdiagnozowanie.
Tak zgadza się, jestem inna.
Nie noszę głębokiego dekoldu, za małego
biustonosza, dziurawej spódniczki, ani nie
potrzebuję złotego strzału aby się śmiać.
Tak jestem nietypowa.
Mam nietypowych znajomych, kocham ich,
badam przestrzeń ich serc w trakcie
bezpośrednich debat.
Pijąc kawę w obecności jednego z moich
czasem zapominam, że nie dosypałam cukru do
czarnej Primy.
Jest mi lżej kiedy mogę wypuścić z płuc
nadmierną ilość tlenu, zamknąć oczy,
otworzyć pięści, neutralnie się zatrzymać.
Podtrzymać chwilę, chwilę spokoju. Ten
spokój jest osiągalny podczas kontaktu z
właściwymi energiami, osobami, duszami.
Pewien dzień uwolnił mnie od ciążącej
traumy, dobrze pamiętam ten dzień.
Rozpoczęła się nowa znajomość, nowy etap
mojego życia, trwająca do dziś zarzyła
przyjaźń, a co najważniejsze dobra
zmiana.
Na każdego z nas czeka chwila wydobycia się
z kokonu.
Nastąpił progres świadomości o samej sobie,
o poezji, o życiu, o nas.
Jest mi ciężko, ciężko mimo stabilizacji,
siły i nadziei.
Nie jestem z tym na szczęście sama, z moją
postawą, z moimi myślami i uczuciami,
upodobaniami.
Jestem inna, nietypowa, niestandardowa,
cieszę się z tego, bo nie jestem sama.
Niebo nie jest puste
Klaudia Gasztold
Komentarze (3)
Dobrze ci idzie z prozą.
Ciekawy kawałek wnętrza peelki.
Pięknie piszesz prozą:)