Przebudzenie
Błądziłam po świecie
Nie znając miłości
Ni szczęścia
Snułam się po ciemnych uliczkach
W poszukiwaniu światła
I w pewnym momencie je zobaczyłam.
Szedłeś w moim kierunku
Z uśmiechem na twarzy
Poczułam jakby cały świat nagle się
rozjaśnił
Nagle zaświeciły tysiące nowych słońc
A każde jaśniejsze od poprzedniego.
Jednak twój uśmiech nie był skierowany do
mnie.
Lecz to mi nie przeszkadzało.
Od tej pory ciągle cię mijałam
Ciągle cię widziałam...
Pewnego dnia moje oczy
Napotkały twoje
I wtedy to się stało.
Poczułam jak w moim sercu coś kiełkuje.
Coś tajemniczego i nieznanego.
Z każdym dniem wyrastało coraz bardziej
I coraz śmielej zapuszczało korzenie.
Czułam, że rozsadzi moje serce.
I wtedy to się stało.
Słowa niczym pieśń słowika
Wypłynęły z twych ust.
Do mnie.
Świat zawirował mi przed oczami.
Od tamtej pory rozmawialiśmy codziennie.
A w moim sercu...
Już wiem co się wtedy zrodziło.
Zrodziło się uczucie
Z początku nie wiedziałam jakie
Ale teraz już wiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.