Przebudzenie
Kiedy wstaje z rana słońce,
Jeszcze zimne nie gorące.
Kiedy mgły z pól schodzą,
Ludzie z domów się rozchodzą.
W pokoiku pewnym,
Z zamiarem dość niepewnym.
Jeszcze snami upojona,
Gdzieś w fantazjach zagubiona.
To zasypia to się budzi,
Już wstawała i znów leży.
Jak diamencik wśród kamieni,
Tak wygląda w swej pościeli.
Nie chce budzić się już wcale,
Tak w snach było doskonale.
A tu dzień kolejny puka,
I pytania nowe szuka.
Więc by wstawać się znów chciało,
Spraw by w dzień jak w snach się działo.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.